Przed dwoma laty lekarz Tomasz T. spowodował po pijanemu wypadek na drodze z Zielonej Góry do Świdnicy. Uciekając przed policją, staranował peugeota i toyotę yaris. Dwie osoby z peugeota w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Lekarz został wówczas oskarżony o spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Trwa proces w tej sprawie.
Od roku pracował w podwarszawskim Błoniu. W środę po południu, 14 grudnia br., mieszkaniec Borzęcina (pow. Warszawa-Zachód) zaczął kasłać i się dusić. Syn wezwał do niego karetkę. Po kilku minutach przyjechało dwóch ratowników. Próbowali pomóc mężczyźnie, ale kiedy jego stan zaczął się pogarszać, wezwali karetkę reanimacyjną z lekarzem.
Niestety, rodzina chorego była zmuszona wezwać policję, bo nabrała podejrzeń, że lekarz jest pijany. Medyk zamiast ratować chorego, zaczął wypełniać dokumentację, cały czas przeklinał, mówił niewyraźnie. Zanim radiowóz dojechał na miejsce, lekarz wraz z pacjentem i ratownikami odjechali karetką do szpitala, gdzie pacjent zmarł. Wstępnie lekarze podejrzewają, że przyczyną zapaści u pacjenta było zatrzymanie krążenia. Jednak dopiero sekcja zwłok może odpowiedzieć na pytanie, jaka była przyczyna śmierci.
Pierwsze badanie alkomatem wykazało u medyka ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Lekarz został aresztowany. Grozi mu 5 lat więzienia.
Źródło: www.zyciewarszawy.pl
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?