Gracze Watahy Zielona Góra przy wypełnionych kibicami trybunach pokonali Zielone Kaczory [ZDJĘCIA, WIDEO]

Stawką starcia obu drużyn był awans do najważniejszego meczu sezonu, Finału LFA2.
Było także wiadomo, że jeżeli uda się zwyciężyć w sobotnim pojedynku (a jak już wiemy, udało się!), to również organizacja meczu finałowego będzie w rękach Watahy Zielona Góra. Było zatem o co walczyć.

Dawid Biały, speaker zawodów, tak podsumował sobotnie spotkanie w Zielonej Górze: - Od samego początku dominacja po stronie Zielonej Góry. Było to widać, i w ataku, i w obronie. W całym sezonie ani razu nie było tak, że zawodnicy zielonogórscy wygrywali do zera, a w tym meczu, na etapie półfinałowym, gdzie przegrywający odpada, po raz pierwszy udało się wygrać do zera. To jest, po prostu, dominacja do potęgi. Do tego wszystkiego w każdym kolejnym spotkaniu zasadniczym zdobywali więcej punktów niż w meczu poprzednim gracze Watahy, ale tutaj ze względu to, że mamy „regułę litości” w futbolu amerykańskim, że - kiedy jest przewaga powyżej 35. punktów - wtedy sędziowie trochę mniej restrykcyjnie trzymają czas, udało się dobić tylko do pięćdziesiątki. Myślę, że gdyby nie ta reguła, to rekord po raz kolejny by pękł. Generalnie ten mecz bardzo dobrze nastraja przed wielkim finałem, który w Zielonej Górze już za tydzień, w sobotę, w którym Wataha zmierzy się ze zwycięzcą równolegle odbywającego się w sobotę meczu Tytani Lublin kontra Towers Opole. Super atmosfera i wspaniała gra gospodarzy - tak że liczymy na to, że już w przyszłym sezonie będą grali szczebel wyżej, dzięki temu drużyna będzie mogła być przetestowana, bo, jak na razie, dzisiaj tego testu nie było. Rywal był zdecydowanie słabszy.
Jak grała Wataha Zielona Góra
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**