Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ubecy nie dawali mu spokoju. Grozili śmiercią. Nie dał się złamać. Historia sierżanta Emila Wałukiewicza z Bytomia Odrzańskiego

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Podczas uroczystości poświęcony został nowy pomnik sierżanta Emila Wałukiewicza. Zobacz więcej zdjęć w galerii >>>
Podczas uroczystości poświęcony został nowy pomnik sierżanta Emila Wałukiewicza. Zobacz więcej zdjęć w galerii >>>Eliza Gniewek-Juszczak
- Podczas przesłuchania milicjant wyjął z kabury pistolet i przyłożył Emilowi do skroni. Na co Emil ze spokojem odparł: „Schowaj ten rewolwer, bo sobie krzywdę zrobisz” – przytacza historię Adrian Hołobowicz. Kim był sierżant Emil Wałukiewicz?

– Pamiętam, jak spacerował ulicą Kożuchowską. Mieszkał na dole Bytomia, jak się na Nową Sól jedzie. Zawsze szedł elegancki, w takim bereciku. Był przystojny. Tak go pamiętam, jako młoda osoba – mówi jedna z mieszkanek, którą spotykamy na miejscowym cmentarzu, niedaleko nowego pomnika sierżanta Emila Wałukiewicza.
– Chodził do kościoła w długim płaszczu – dodaje sporo młodszy Adrian Hołobowicz, radny Bytomia.

– Znamy go tutaj, jako udzielającego korepetycji z języka angielskiego, też jako gracza w brydża i sędziego brydżowego. Poczciwy człowiek. Wiodący skromny żywot w małym domku na obrzeżach miasteczka – mówi Andrzej Perlak, badacz lokalnej historii.

– Pamiętam pana Emila. Kojarzę miło. Człowiek skromny – wspomina Jarosław Intek strażak OSP, PSP i powiatowy radny. – W moich czasach były tylko krótkie wspomnienia historyczne o panu Emilu, nie wiem dlaczego. Cieszę się, że mogłem doczekać takiej chwili. Nareszcie można mówić oficjalnie: „Cześć i chwała bohaterom!”.

Podczas uroczystości poświęcony został nowy pomnik sierżanta Emila Wałukiewicza. Zobacz więcej zdjęć w galerii >>>

Ubecy nie dawali mu spokoju. Grozili śmiercią. Nie dał się z...

Obrońca Warszawy

Urodził się na terenie obecnych Czech. We Lwowie ukończył szkołę rzemieślniczą w zawodzie elektromonter. Pracował z ojcem w miejskiej elektrowni. Był pasjonatem latania. Uzyskał stopień samodzielnego instruktora szybownictwa. Pasję dzielił z Bronisławem Sołtysiakiem, który został wojskowym pilotem. Ożenił się z jego siostrą Stanisławą w 1937 roku. – Rok później urodził im się syn Jerzy, którego znamy, jako pracownika spółdzielni niewidomych oraz kościelnego w naszej parafii – opowiada ciekawostki z życiorysu sierżanta Andrzej Perlak. Z kilkuletnich badań historii żołnierza, które prowadzi mieszkaniec Bytomia Odrzańskiego, wynika też, że Emil został powołany do wojska w 1938 roku. Odbył przeszkolenie lotnicze. Przydzielono go do jednostki wojskowej na Okęciu i skierowano do szkoły podoficerskiej.

– Brygada pościgowa skutecznie broniła Warszawy przez sześć dni, a następnie wycofała się na węzeł lubelski, gdzie miała być druga linia obrony. Niestety wkroczenie sowietów 17 września uczyniły dalszą walkę niemożliwą – mówi dalej pan Andrzej.
Emil Wałukiewicz bronił stolicy w 112 eskadrze myśliwskiej.

– W szkole uczyliśmy się, że żołnierze września przegrali, rzeczywiście oni i państwo polskie odniosło dotkliwą porażkę, ale porażkę w wymiarze bezpośrednim, ale jest jeszcze drugi wymiar – zwraca uwagę Kazimierz Łatwiński, doradca wojewody lubuskiego. – Oni wygrali w wymiarze moralnym i w sposób, z którego korzystamy tutaj na ziemiach zachodnich. Bez tej ofiary żołnierzy września, a przecież sierż. Emil jest ich reprezentantem, bez tej ofiary, mocarstwa zachodnie mogły się nie zgodzić na rozszerzenie granic Polski.

Strzelec z bombowca z 304 dywizjonu

Wiadomo, że lotnik trafił ze stolicy do Rumunii. Życiorys żołnierza od trzech lat bada też Adrian Hołobowicz. – Na rozkaz dowódcy Kpt. Krasnodębskiego wraz z całą eskadrą przekroczył granicę rumuńską, następnie przez Francję dotarł do Wielkiej Brytanii, gdzie po przeszkoleniu służył jako radiooperator i tylny strzelec w 304 dywizjonie Bombowym – opowiada Hołobowicz. – Latał na bombowcu Vickers Wellington IC, którego załogę stanowiło sześciu lotników: pierwszy i drugi pilot, nawigator, radiooperator i strzelcy: przedni i tylny. 304 DB odbywał loty bojowe nad terenem III Rzeszy i okupowaną Europą.
W Wielkiej Brytanii Emil Wałukiewicz zaliczył imponującą liczbę lotów bojowych, która przekraczała normę.

– Mówiono o służbie w bombowcach, że to latanie ze śmiercią na skrzydle. Emil Wałukiewcz przeżył dramatyczne chwile, kiedy nad północnym Atlantykiem zaatakowały ich Junkersy i udało się strzelcowi strącić jednego, a drugi odstąpił – przypomina jedną z sytuacji Andrzej Perlak. – Zaliczył 51 lotów bojowych, to było więcej niż norma.

Nękany przez UB

W 1943 roku lotnik przeszedł do służby naziemnej. A w 1948 roku wrócił do Polski. Z informacji Andrzeja Perlaka wynika, że zatrudnił się w szkole zawodowej w Bytomiu Odrzańskim i pracował do jej likwidacji w 1952 roku.

– Był nękany przez UB. Grożono mu w obecności żony. Zawlekli go na stację kolejową. Symulowali rzucanie pod pociąg. Wytrwał – wspomina badacz regionalnej historii.

Adrian Hołobowicz przypomina, że pierwszy napisał o tych tragicznych przeżyciach w 1992 roku Ryszard Ryczkowski w Obserwatorze Odrzańskim.

– UB zabrała Emila na przesłuchanie na pobliskie tory kolejowe. Pod groźbą wrzucenia pod pociąg próbowano wymusić na nim zeznania obarczające jego kolegów z dywizjonu, którzy wrócili po wojnie do kraju. Tak ówczesna władza ludowa witała żołnierzy walczących w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, którzy zdecydowali się na powrót do ojczyzny. Na żołnierzy nie czekały należne zaszczyty i honory, a represje, poniżenie a nierzadko śmierć w UB-eckich katowniach. Na prośbę bohatera ta historia została wykreślona z Obserwatora Odrzańskiego. Pamiętajmy, że był to czas świeżo po upadku komuny – zauważa radny Hołobowicz.

Wiadomo, że Emil Wałukiewicz nie dał się złamać. Skąd? Zanim ruszyły prace przy budowie nagrobka Perlakowie nawiązali współpracę z IPN-em. Tam sprawdzono, że z pewnością nie był tajnym współpracownikiem.
Ze zebranych informacji przez Andrzeja Perlaka wiadomo też, że sierżant Wałukiewicz pracował później w instytucji sportowej w Zielonej Górze, a od 1959 do 1976 roku w technikum elektrycznym w Nowej Soli, jako kierownik warsztatów.

Stryj, dziadek i pradziadek

– To zasłużony Polak i bytomianin. Postać zapomniana, na szczęście dzięki działaniom, które podejmujemy coraz więcej ludzi zna jego historię i będzie znać jeszcze lepiej, bo państwo Perlakowie piszą książkę, która jest na końcowym etapie – wyjaśnia Adrian Hołobowicz. – Pan Emil był osobą bardzo skrytą. Niewiele opowiadał o swoich przeżyciach. Być może się bał. To, co przeżył na pewno zostawiło ślad na psychice. Kto z nas by wytrzymał tego typu napięcia psychiczne?

– Zbieramy materiały. Jest ich coraz więcej. Mamy nowe wątki i ustalenia – zdradza Maria Perlak. – Ojciec Emila zginął w ostatnim dniu powstania warszawskiego. Cała rodzina, która mieszkała w Warszawie, walczyła w powstaniu. Stryjeczny brat był lekarzem. Przez kanały przenosił szpital. Jest więcej takich bardzo ciekawych szczegółów.

Do książki będzie dołączony film, który, jako pierwsi, mieli okazję zobaczyć uczestnicy spotkania poświęconego pamięci żołnierza zorganizowanego 12 listopada.

– Na tym spotkaniu w bibliotece dowiedzieliśmy się od pani Marysi Perlak o kolejnym fakcie i nękaniu śp. Emila przez SB. Świadkiem tych wydarzeń był sąsiad Emila. W domu Emila, przy ul. Piaskowej podczas przesłuchania milicjant wyjął z kabury pistolet i przyłożył Emilowi do skroni. Na co Emil ze spokojem odparł: „Schowaj ten rewolwer, bo sobie krzywdę zrobisz” – przytacza historię A. Hołobowicz.

O wojnie mówił niewiele

Pamięć o sierżancie jest pielęgnowana w rodzinie. – Wiedzieliśmy, że walczył w Anglii, ale o wojnie mało opowiadał – przyznaje Elżbieta Wałukiewicz, bratanica.
Mąż pani Elżbiety Tadeusz Sibiga pamięta szczególnie jedno ze spotkań w Warszawie, kiedy wybrali się na spacer do Wilanowa. – Był cichutki i spokojny. Tak go poznałem i tak go pamiętam – mówi.

– Wujek był raczej zamknięty w sobie, ale to chyba dlatego, że miał takie przejścia, jakie miał. Mój ojciec był taki sam – dodaje pani Elżbieta. – Jesteśmy bardzo wdzięczni państwu Perlakom za te wszystkie informacje. Zmobilizowali nas też do tego, abyśmy powyciągali pamiątki rodzinne z archiwów.

– Jesteśmy bardzo wzruszeni. Mogliśmy się tak wiele dowiedzieć się na temat naszego dziadka. Jesteśmy wdzięczni państwu Perlakom – mówi Agnieszka Wałukiewicz, która jest żoną wnuczka sierżanta Marka Wałukiewicza.

– Bardzo się cieszę, że pamięć o moim pradziadku jest pielęgnowana. Cieszę się, że państwo Perlakowie podjęli inicjatywę, żeby uczcić bohatera – przyznaje prawnuczka lotnika Weronika Wałkukiewicz z Sulechowa. – Nie byłam świadoma całości jego wyczynów. Jestem bardzo dumna mojego pradziadka.

– Czy żołnierz z założenia nie opowiada o swoich wojennych przeżyciach, czy są tak silne, że nie da się o nich mówić? – z tym pytaniem zwracamy się do lotnika, który miał wuja w Bytomiu Odrzańskim. – Mogło być tak, że najbliżsi nie wiedzieli, ale jak widać na sąsiadów można liczyć – wskazuje zasługi państwa Perlaków major Tomasz Wykrota z 31 bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach.

Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych

O wieczny pokój i szczęście w domu ojca dla śp. Emila i jego żony modlił się podczas mszy w miejscowym kościele ks. biskup Paweł Socha. – Są to spadkobiercy męstwa Polaków, o których mówi nam często historia – podkreślił.
11 listopada po mszy mieszkańcy przeszli na cmentarz, gdzie poświęcony został pomnik bohatera. – Nie spodziewaliśmy się takich tłumów. Tutaj cały Bytom przyszedł – podkreśla Tadeusz Sibiga.
Sierż. Emil Wałukiewicz został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy, trzy razy Krzyżem Walecznych oraz Medalem Lotniczym. – To nie jest jedyny bohater, który został przypomniany przez państwa Marię i Andrzeja. Bardzo cieszymy się, że są osoby, które tam, gdzie instytucje nie zawsze mogą sięgnąć, starają się dbać o pamięć o takich osobach – mówi Krzysztof Mazur z Punkt Zamiejscowy w Zielonej Górze Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Poznaniu i zachęca do kontaktu z IPN. – Kiedy będziecie próbowali szukać takich bohaterów, na tyle, na ile będzie to możliwe, postaramy się pomóc.
Do mieszkańców zwraca się też Adrian Hołubowicz, aby dzielili się wiedzą na temat sierżanta Wałukiewicza. Takie relacje są bardzo cenne.

Czytaj też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubuskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto