Czym jest Biuro Tłumaczeń Historii?
Po tym, jak przyszło mi zakończyć prowadzenie Domu Historii Miasta (był to cykl spotkań i wystaw w dawnym Lamusie - dop. red.), powołałem do życia nowy format - właśnie biuro tłumaczeń. To też forma wyjścia do ludzi z historią, przeszłością. Czy może raczej zaproszenia ludzi, gorzowian, do przyjścia do mnie (uśmiech). A dokładnie do łaźni miejskiej, bo spotykamy się w gościnnych progach SEJF-u i DYM-u na parterze łaźni.
Dlaczego w tym miejscu?
Stąd wyszło zaproszenie. Swoją drogą to ciekawe, że w miejscu, gdzie kiedyś wymieniało się walutę, bo był tutaj kantor, teraz wymienia się emocje, opinie, wiedzę i doświadczenie związane z kulturą, muzyka, historią. Świetne miejsce!
Skąd pomysł na biuro?
Pytań o miasto i jego przeszłość ciągle jest wiele, a i - przyznasz - rzeczy do wytłumaczenia nie brakuje. Dlatego wydaje mi się, że biuro było i jest potrzebne. Mamy za sobą pierwsze dwa spotkania, było bardzo miło i ciekawie, trzecie spotkanie będzie już teraz, w niedzielę, kolejne są w planach... Widać więc, że ciekawych przeszłości gorzowian, co bardzo mnie cieszy, nie brakuje. Tematów też nie zabraknie (uśmiech).
No właśnie: skąd tematy? Kto je dobiera? Na pierwszym spotkaniu opowiadałeś o Stilonie, jego początkach i spuściźnie. Na drugim o pochówkach i cmentarzach w dawnym Landsbergu...
Tematy są moją inwencją, podobnie jak nazwa projektu i formuła.
O czym będzie mowa w niedzielę?
Pierwszym bohaterem, jednak tylko punktem wyjścia, będzie Max Bahr, dzięki któremu mamy łaźnię miejską, który zapisał się w historii miasta i stworzył w nim swój mały świat z fabryką, domami, miejscem działalności społecznej, biblioteką publiczną dostał prawdziwą progresywną socjalną instytucję Volksbad z łazienkami, hydroterapią, sklepami, mieszkaniami. Zapraszam więc do łaźni. Miejsce jest położone idealnie, nic nie jest rozkopane poza wejściem do budynku (śmiech). Zaczynamy o godzinie 18.00. Zaznaczę, że obyczajem miejsca jest drobna opłata wstępna.
Spotykasz się z wieloma ludźmi, rozmawiasz z nimi. Jak oceniasz ich, naszą, wiedzę o historii miasta? Zgodzisz się z moim wrażeniem, że jest coraz bardziej powszechna, ale też coraz bardziej płytka? Że znamy wierzchołki gór lodowych, a umyka nam wszystko, co pod wodą, całe tło?
(Chwila ciszy) Kiedyś spotykaliśmy się z historią w Lamusie, były wydawane Albumy Gorzowian, które zapoczątkowała wasza akcja zbierania starych zdjęć miasta ze zbiorów Czytelników. Zdarzały się listy, spory, dyskusje... Mieliśmy lepszy wgląd w duszę gorzowian. Dziś nie wiem, gdzie jesteśmy i co wiemy o mieście. Wiele zależy też od nas samych, od tego, co pamiętamy, czego doświadczyliśmy. Prosty przykład: gorzowianie, którzy pamiętają zapach i smak wody w łaźni, inaczej na łaźnię patrzą. Ci, którzy nigdy w łaźni nie pływali, opowieści o niej mogą traktować jak historie o jaskiniowcach. Mają inne podejście.
A dla kogo są spotkania w biurze tłumaczeń? Dla tych, którzy pamiętają wodę w łaźni? Czy osoby, które tylko koło niej przechodzą i nie mają pojęcia, co kiedyś było w tym pięknym budynku, też mogą przyjść?
(Uśmiech) Zapraszamy każdego ciekawego miasta, historii. Nie dzielimy, raczej chcemy łączyć. Pytania mile widziane.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?