Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pobili Stilon, pobili wiceprezesa. Kolejny skandal na stadionie przy ul. Olimpijskiej

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Gubinianie (w zielonych strojach) strzelili w sobotę (2 września) jedną bramkę i odebrali Stilonowi wszystkie trzy punkty.
Gubinianie (w zielonych strojach) strzelili w sobotę (2 września) jedną bramkę i odebrali Stilonowi wszystkie trzy punkty. Bogusław Sacharczuk
W lubuskich, trzecioligowych derbach Stilon Gorzów przegrał w sobotę (2 września) na własnym stadionie z Cariną Gubin. Goście zdobyli zwycięskiego gola w 85 min, a zaraz potem z sektora szalikowców Stilonu zaczęły płynąć pod adresem miejscowych piłkarzy wulgarne okrzyki. Skończyło się… znokautowaniem wiceprezesa gorzowskiego klubu Mariusza Słomińskiego.

STILON GORZÓW – CARINA GUBIN 0:1 (0:0)

  • Bramka: Matuszewski (85).
  • Stilon: Czajor - Demianienko, Karoń, Mączyński - Kaniewski, Fediuk (od 71 min Bohdanov), Wiśniewski (od 61 min Vaskou), Łuszkiewicz, Milewski (od 61 min Siwozad) - Kaczor (od 61 min Kurlapski), Drozdowicz (od 83 min Fernezy).
  • Carina: Seweryn - Haraszkiewicz, Płonka, Rutkowski, Staszkowian - Łoboda (od 89 min Szymański), Nazar (od 64 min Amonov), Nehrebecki, Antosiak (od 64 min Więcek) - Szela (od 46 min Matuszewski), Sakai (od 78 min Paraszczak).
  • Żółte kartki: Demianienko - Nazar, Rutkowski, Więcek.
  • Sędziował: Eliasz Pawlak (Śrem).
  • Widzów: 500.

Dramatyczny finał

Najważniejsze sprawy wydarzyły się w tym meczu - licząc z doliczonym czasem gry - w ostatnim kwadransie. W 81 min dominujący po przerwie gubinianie mieli rzut wolny sprzed bocznej linii pola karnego Stilonu po zagraniu piłki ręką przez Jakuba Kaniowskiego. Grający od 46 min Dominik Więcek uderzył ostro w bliższy róg, ale Szymon Czajor (w poprzednim sezonie golkiper Cariny) sparował piłkę na rzut rożny.

Cztery minuty później goście wykonywali kolejny korner, z przeciwnej strony boiska. Dośrodkował Więcek, a inny rezerwowy Denis Matuszewski uderzył futbolówkę głową. Czajor w pierwszym momencie miał „skórę” na rękawicach, lecz w powstałym zamieszanie wpadł z nią do bramki, tuż przy słupku. Goście objęli prowadzenie i nie oddali go do ostatniego gwizdka arbitra.

Zaraz po trafieniu Matuszewskiego z sektora szalikowców Stilonu zaczęły dobiegać wulgarne okrzyki: „Stilon grać, k… mać!”, „Walczyć, biegać, zap…!”. Po meczu gorzowscy piłkarze, ich trener Marcin Węglewski i wiceprezes klubu do spraw kontaktów z kibicami (!) Mariusz Słomiński ze zwieszonymi głowami podeszli do tego sektora. Rynsztok popłynął na całego. W pewnym momencie kilku fanów przeskoczyło ogrodzenie i jeden z nich znokautował ciosem w głowę Słomińskiego. Wiceprezes padł na murawę, jak długi i nie dawał oznak życia.

W tym samym czasie na trybunie po przeciwległej stronie boiska kibic upadł na betonowe schody i dostał ataku padaczki. Służby medyczne biegały między dwoma potrzebującymi pomocy ludźmi, na stadion wjechała na sygnałach karetka pogotowia. Kres zamieszkom położyła dopiero interwencja służb porządkowych. Szalikowcy wrócili do swego sektora, zaś zwyzywani piłkarze po blisko półgodzinnym wysłuchiwaniu obelg zeszli do szatni. Już po meczu dowiedzieliśmy się, że zdenerwowaną całym zajściem córkę wiceprezesa Słomińskiego karetka pogotowia zabrała z domu do szpitala. Uff…

Niemoc Stilonu

Co spowodowało taką frustrację fanów? Najprościej byłoby napisać, że czwarta porażka w sezonie i przedłużająca się anemia strzelecka (Stilon ma koncie tylko jednego zdobytego gola w sześciu meczach). Trener Węglewski starał się odwrócić zły los, zostawiając w sobotę na ławce rezerwowych rutyniarzy: Maksyma Bohdanova, Artsioma Vaskou, Łukasza Kopecia i Łukasza Maliszewskiego.

Ich zmiennicy i owszem, sporo biegali, dość chętnie włączali się do akcji ofensywnych, lecz pierwszy celny strzał - w dodatku zupełnie niegroźny - oddali dopiero w 72 min za sprawą „główki” Danylo Demianienki. Wcześniej, w 38 min, bliski zdobycia gola był Michał Milewski, strzelający głową po centrze Adriana Łuszkiewicza z rzutu rożnego. Piłka trafiła jednak tylko w słupek. I taki był - nadzwyczaj mizerny - efekt ofensywnych poczynań niebiesko-białych w całym pojedynku…

Carina zrobiła swoje

Gubinianie do przerwy rzadziej znajdowali się w posiadaniu futbolówki. Jedyny celny strzał - z rzutu wolnego z 30 metrów - oddał w 29 min świeżo pozyskany ze Stali Brzeg Mateusz Szela (innym debiutantem w szeregach gości był ściągnięty z Górnika Zabrze Bartosz Rutkowski). Na dogodnych pozycjach znaleźli się też po kontrach: Szela w 21, Przemysław Haraszkiewicz w 30 i Takato Sakai w 32 min, lecz ich uderzenia w komplecie okazały się niecelne.

Po zmianie stron boiska gospodarze niespodziewanie oddali rywalom inicjatywę, z czego ci skwapliwie skorzystali. Już w 48 mi Jakub Łoboda wykończył ciekawą akcję Damiana Płonki soczystym strzałem z 16 metrów, lecz Czajor zdołał sparować piłkę na korner. W 73 min Łoboda huknął z 30 metrów tuż nad poprzeczką, a potem zaczęły się dziać rzeczy, opisane na wstępie.

Schodzący do szatni piłkarze Cariny ze zdumieniem spoglądali na rozróbę w sektorze szalikowców Stilonu. - Zupełnie nie rozumiemy ich zachowania. Przecież nasi przeciwnicy nie chcieli przegrać tego meczu… - usłyszeliśmy.

Czytaj również:
Sponsor zamienił futbolistów na siatkarzy. Ale wciąż jest ze Stilonem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto