Sześć tygodni morderczych zmagań i długo upragniona chwila – finał, na który czekali nie tylko uczestnicy Ninja Warrior Polska, ale także widzowie Polsatu. Przed nami wyjątkowy moment, finał, jakiego do tej pory jeszcze nie było. Po raz pierwszy w Polsce będziemy świadkami starcia z Górą Midoriyama. Jeden z zawodników chwyci za linę, będącą elementem jest przeszkody, i spróbuje wspiąć się na wysokość 23 metrów. - Do tej pory zawodnicy w naszym kraju tylko marzyli o tym, że trzymają w rękach linę. Teraz to marzenie się urzeczywistni – mówił Łukasz „Juras” Jurkowski, jeden z prowadzących polsatowskie show.
Przeszkody są jeszcze bardziej mordercze niż poprzednio
24 najsilniejszych i najodważniejszych Polaków zmierzy się z ekstremalnie trudnymi przeszkodami, aby spełnić swoje marzenie – zostać utytułowanym wojownikiem Ninja.
– Trzy tory, w tym dwa z limitem czasowym, a na końcu słynna lina zawieszona na wysokości 23 metrów. Żarty się skończyły. Przeszkody w finale Ninja Warrior Polska są jeszcze bardziej mordercze niż poprzednio. Tutaj poradzi sobie tylko najlepszy z najlepszych – zapowiada Jerzy Mielewski, drugi z prowadzących program.
Trzech lubuskich zawodników w finale Ninja Warrior Polska
Dla mieszkańców województwa lubuskiego finałowy odcinek czwartej edycji Ninja Warrior Polska będzie wyjątkowy, bo aż trzech zawodników z Ziemi Lubuskiej zakwalifikowało się do wielkiego finału.
26-letni Teofil Deciuk, przedsiębiorca z Zielonej Góry jest dobrze znany widzom Ninja Warrior Polska. W programie dwukrotnie ścigał się z czasem i własnymi mięśniami, docierając do finału w pierwszej i trzeciej edycji. Jego pasją od dziecka był sport. W dzieciństwie doznał poważnej kontuzji, jednak jego zacięcie nie pozwoliło mu się poddać. Po pół roku sumiennych ćwiczeń odzyskał sprawność w rękach. Trenował kalistenikę i wrócił do jazdy na snowboardzie. Zakochał się w biegach przeszkodowych. Ponadto trenował taekwondo, pięciobój i kickboxing.
„Sięgnąłem finału, czy dosięgnę również zwycięstwa"
Mateusz Karbowy, 23-letni strażak z Żar wrócił na tor, by wyrównać porachunki. Jego spektakularne zmagania mogliśmy śledzić w pierwszej i drugiej edycji show. Wystartował nawet w finale. Swoją przygodę ze sportem zaczynał od lekkoatletyki i parkouru, obecnie trenuje street workout oraz biegi z przeszkodami. Należy do grupy Biegun Ninja Team. Uwielbia adrenalinę, skakał ze spadochronem, morsuje, wspina się, wyczynowo chodzi po górach. Organizuje pokazy kalisteniczne w całej Polsce z ekipą ArcyWorkout.
„Sięgnąłem finału czwartej edycji, czy dosięgnę również ostatecznego zwycięstwa i zostanę pierwszym polskim Wojownikiem Ninja, zgarniając skarb piratów (puchar i 150 tysięcy złotych)?” – pisze Mateusz Karbowy na swoim facebookowym profilu.
„Najważniejsze było poprawić wynik i zmierzyć się z demonami przeszłości"
Z kolei 37-letni Rafał Kasza z Zielonej Góry to miejski radny, który przed dwoma laty wziął udział w pierwszej edycji show. Niestety, doznał wtedy poważnego urazu barku, który przerwał jego rywalizację. Przeszedł operację artroskopii i na nowo podjął treningi. Rafał Kasza jest znanym w mieście konstruktorem przeszkód, często organizuje treningi charytatywne, które przeprowadza na swoim torze.
- Dla mnie najważniejsze było wrócić do programu, poprawić swój poprzedni wynik i przede wszystkim zmierzyć się z demonami przeszłości toru. Plan minimum wykonany. Jestem finalistą czwartej edycji i nikt mi już tego nie zabierze. Jest jeszcze jedna ciekawostka, o której warto napisać. Spośród 24 finalistów jestem najstarszym uczestnikiem - tak na Facebooku zielonogórzanin podsumował swoją walkę o awans do finału.
Dodatkowa nagroda w finale
Bycie w elitarnej grupie Ninja Warrior to jednak nie jedyna nagroda, która czeka na zwycięzcę – do zgarnięcia jest także 150 tys. złotych. Opłaca się dać z siebie wszystko, bo pierwszy raz w programie w tej edycji nagrodę pieniężną – 15 tys. zł otrzyma także Last Man Standing, czyli ten zawodnik, który w finale dojdzie najdalej.
Tylko dziewięciu śmiałków wspięło się na Górę Midoriyama
„Ninja Warrior” to światowy fenomen, który narodził się 25 lata temu w Japonii. Rodzime wersje programu można było oglądać w kilkudziesięciu krajach na całym świecie, m.in. USA, Chinach, Egipcie, Francji, Niemczech, Indonezji, Izraelu, Włoszech, Malezji, Holandii, Rosji, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii. Uczestnicy programu muszą przejść wyjątkowy tor przeszkód liczący 150 metrów. Celem zawodników jest słynna Góra Midoriyama, na którą do tej pory wspięło się jedynie dziewięć osób na świecie.
WIDEO: Runaway Drogbruk 2020 Zielona Góra
Polub nas na fb
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?