No tak i w końcu nadszedł ten wiekopomny moment podsumowania ostatnich dwóch kolejek.
Pierwsze spotkanie nakręcone do granic możliwości przez działaczy z Lubska zakończyło się zasłużonym zwycięstwem „Murujących bramkę jak się da”, więc jak mniemam nieprzypadkowo nazwa drużyny nawiązuje do rzemieślników, czyli murarzy. Ehhh wszystko trzeba tłumaczyć, ale czego oczekiwać… Mój znajomy powiedział mi, że Lubsko to stan umysłu. I coś w tym jest. Może kiedyś napiszę książkę pod tytułem: „Jak wyleczyć małomiasteczkowe kompleksy? Rozważania o chamstwie i wszechobecnej słomie w butach”. Zachowanie trenera i jego nieodłącznego przybocznego z plecaczkiem, przypomina mi pewną parę z bajki o Gumisiach. Wypisz wymaluj Księciuniu i jego wierny Toudi.
Ale na razie odpowiem na pytanie: Dlaczego promień przegrał?, zadawane mi ostatnio przez znajomych i kibiców, którzy na meczu być nie mogli, mimo że zarząd klubu wpuścił na teren obiektu prawie 100 osób. Reakcji ze stronu LZPN-u nie ma żadnej, tak jak nie zauważyłam kary wydziału dyscypliny za poddanie meczu walkowerem przez juniorów Budowlanych, którzy mieli grać mecz ligowy ze Stilonem w dzień rozgrywania derbów z Promieniem. Trener Ściłba, który prowadzi także zespół młodzieżowy, poddał pojedynek bez walki, a do protokołu meczu pierwszej drużyny wpisał 4 juniorów, z których tylko jeden wyszedł na boisko w pierwszym składzie. Dwóch innych na murawie znalazło się odpowiednio w 85. i 88. minucie(!), a czwartego nie zobaczyliśmy wcale. Po co zatem oddanie walkowera? Nikt nie chciał jechać do Gorzowa z młodymi? Może to i lepiej. Bo 3:0 to zawsze mniejsza porażka niż na przykład ostatnia z Lechią Zielona Góra. Prowadzeni w tym w dniu (przynajmniej tak jest w protokole) przez Janusza Dudojcia, burmistrza Lubska i działacza LZPN, dostali smary 12:0 i po 12 kolejkach z dorobkiem 4 punktów zajmują ostatnie miejsce w tabeli rozgrywek B1 juniora młodszego. No ręce składają się same do oklasków.
Ale wracając do pytania. Dlaczego Promień przegrał?
Ekipa z Żar chciała wygrać, na to wskazywało bardzo ofensywne ustawienie Promienia i wyjście od początku dwoma napastnikami. Brak „Kalu: zmusił Czyżola do wstawienia Dadiego i przesunięcia Ruskiego. Obrona z Rogalem na boku została zostawiona sama sobie. I to był gwóźdź do trumny. Bo z Budowlanymi tak grać nie można. Lubszczanie grają tak nieskomplikowanie, jak proste i emocjonujące jest wyplatanie koszów z wikliny. Trzech z przodu i murowanie bramy. Jak Szymek złapie piłkę, to laga do przodu. Jak ktokolwiek odbierze szmaciankę w środku pola podaje do Piecha, a on ma walić do przodu długą piłkę do skrzydłowych. I o zgrozo trzeba przyznać taki sposób gry jest skuteczny, a atut szybkich jak ruski mig skrzydłowych nie do przecenienia. Dlatego nie można iść na wymianę ciosów, jak się nie ma żwawych i zwrotnych bocznych obrońców, a w tym dniu Promień takich nie miał. Przegrał też, bo Budowlani ambitnie walczyli o życie albo po prostu o coś. A żaranie? Jałowo, bez ikry i przekonania. Nikt z Promienia na boisku w Lubsku nie zamierzał umrzeć za sprawę. Dlatego smary były dotkliwe. 4 dni później Tychu pokazał wszystkim jak powinno się ustawić zespół na grę z Budowlanymi. Co prawda mecz zakończył się tylko remisem i z tego na pewno mogą się cieszyć piłkarze Rzemieślnika Lubsko, bo wygrana Ełkaesowi się należała.
Jutro ważne mecze. Zobaczymy, to znaczy ja i ochroniarze, że o obserwatorach na aluminiowych drabinkach nie wspomnę, kto zostawi więcej serducha na boisku.
Zobacz też: Mecz ŁKS Łęknica- Budowlani Lubsko
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?