Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Atak na siedzibę NKWD w Świebodzinie. Inscenizacja batalistyczno-historyczna w ramach Tygodnia Patriotycznego 2019

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Widowisko historyczne w Świebodzinie
Widowisko historyczne w Świebodzinie Wiesław Zdanowicz
W sobotę, 9 listopada, w strugach deszczu widzowie oglądali inscenizację batalistyczno-historyczną. - Przygotowania trwały długo. Zaangażowaliśmy ludzi z kilku miast Polski, grupy rekonstrukcyjne, są aż trzy pojazdy historyczne. Jest cała batalia ludzi w mundurach – mówi Marek Wojdan, harcmistrz i pomysłodawca wydarzenia.

Atak oddziału AK na siedzibę NKWD w Świebodzinie

Widowisko, oparte na wspomnieniach por. Kazimierza Świrskiego, pokazywało atak oddziału żołnierzy podziemnej Armii Krajowej na siedzibę NKWD w Świebodzinie. W rzeczywistości ta akcja została udaremniona, a K. Świrski trafił na wiele lat do więzienia, gdzie był torturowany i dwukrotnie skazany wyrokiem śmierci. Jednak jak podkreśla Marek Wojdan, takich epizodów rozbrajania NKWD przeprowadzonych w różnych miejscach Polski było wiele.

- To jest wielkie przeżycie wcielić się w mundur wroga służąc ojczyźnie. Nie jest to proste założyć mundur obcego państwa. Służę w armii 14 lat, pierwszy raz czegos takiego doświadczam – mówi żołnierz 17 WBZ w Międzyrzeczu, który na potrzeby inscenizacji założył mundur kata NKWD.

Hubert Sagan jest działaczem społecznym, zajmuje się m.in. prowadzeniem tzw. żywych lekcji historii w szkołach. Kilka lat temu po raz pierwszy wziął udział w inscenizacji w Świebodzinie. – Niestety, dostaję role jako czarny charakter, w tym roku jako pułkownik NKWD.

H. Sagan podkreśla, że udział w takich inscenizacjach pozwala lepiej zrozumieć historię, przede wszystkim młodzież biorąca w nich udział zdobywa najwięcej wiedzy.

- Poprzez inscenizację najłatwiej przemycić elementy historyczne. Nie wszyscy mają zapał, żeby czytać książki, nie wszyscy historię w szkole lubili. Przychodząc tutaj, jakaś choćby mała wiedza do tych widzów dociera

Na honorowym miejscu obserwowała widowisko najbliższa rodzina, dwie córki i wnuczka por. K. Świrskiego.
- Jesteśmy szczęśliwi, że wreszcie po tylu latach tatuś, który tyle lat żył w Świebodzinie został w ten sposób uhonorowany – mówi córka Jolanta. - Były lata, że nie można było o tamtych wydarzeniach mówić. Nawet my, rodzina, dzieci nie wiedzieliśmy o tym za dużo. Szkoda, że już tatusia nie ma wśród nas, ale myślę, że z góry nas widzi i cieszy się z tego wszystkiego. Dobrze, że w Polsce zaszły takie zmiany, że możemy o tym mówić, ze może my uhonorować ludzi, którym należy się hołd, cześć i podziękowanie za wolną Polskę.

W imieniu rodziny głos zabrała starsza córka Halina, która wzruszona podziękowała twórcom wydarzenia i widzom. - Wspomnienia z dzieciństwa, które najbardziej zapadły w mojej pamięci to jest przede wszystkim widzenie w więzieniu w Sztumie u tatusia, kiedy miałam może 5-6 lat. Jechałyśmy z mamusia bardzo długo przepełnionym pociągiem, ja siedząca na walizce. W więzieniu weszłyśmy do maleńkiego pomieszczenia. Pamiętam okienko, łaeczkę z boku i kroki zbliżającego się tatusia. Był bardzo szczupły, ale do dziś pamiętam, że twarz miał bardzo młodą, uśmiechniętą i oczy pełne miłości. Cieszył się naszą obecnością.

Widzenie nie trwało długo, może 30 minut. - Coś mi podał do ręki, ściskałam to mocno – wspomina pani Halina. - Były to dwa pierścionki. Nie wiem w jaki sposób w warunkach więziennych były one zrobione, ale były plecione z żyłki plastikowej, w środku kamyczek czerwony i zielony. Większy był dla mamy, drugi dla mnie, dziwnie, że pasowały wielkością. Te pierścionki były naszą pamiątką.

Co jeszcze zapamiętała córka por. K. Świrskiego? Listy z pieczątką, że przeszły cenzurę dawały nadzieję, że jednak to wszystko kiedyś się zmieni na lepsze.

- Tatuś wrócił bardzo wycieńczony, był na pograniczu życia i śmierci, ale Bóg dobry miał swój plan wobec tatusia i nas, i dzięki jego łasce i troskliwej opiece rodziny tatuś stanął na nogi, wzmocnił się, jeszcze mogliśmy ze sobą wiele lat przeżyć – opowiada pani Halina.

Po sąsiedzku z rodziną Świrskich mieszkała Janina Pietuch. - Byłam dzieckiem, pamiętam, że Halinka miała zawsze ślicznie uczesne włosy. Niewiele mówiła, była zdolną dziewczynką, ale taką na dystans. Spotykaliśmy się jak to dzieci, ale była taka tajemnicza. Wieczorami jak się u nas w domu rozmawiało, mówiło się, że to jest taka rodzina, która była prześladowana. Nie zagłębialiśmy się w te historyczne sprawy, ale ojciec coś wspominał, że to ma związek z przesłuchiwaniami w tym budynku przy cmentarzu, gdzie teraz jest przedszkole. Kiedy tamtędy przechodziliśmy, ojciec zawsze mówił, że tu byli przesłuchiwani ludzie zaangażowani w walkę partyzancką.

- Uważam, że takie widowiska powinny być kontynuowane. Młodzież musi się dowiedzieć, jaka jest nasza historia, gdzie są nasze korzenie – uważa Janina Pietuch.

Organizatorami Tygodnia Patriotycznego w Świebodzinie są: Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej w Świebodzinie, Klub Wojskowy 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza oraz Świebodziński Dom Kultury.

O CZYM PISZEMY w Dzień za Dniem

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto