Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żużlowe lubuskie derby. Dwie ciężkie cegły budowały sukces Stelmetu Falubazu Zielona Góra

Cezary Konarski
Martin Vaculik i Piotr Protasiewicz, żużlowcy Stelmetu Falubazu Zielona Góra.
Martin Vaculik i Piotr Protasiewicz, żużlowcy Stelmetu Falubazu Zielona Góra. Mariusz Kapała
993 dni czekali kibice, żużlowcy i zarządcy Falubazu na triumf zielonogórskiej drużyny w lubuskich derbach. W czasie, który z pewnością mocno im się dłużył, na Ziemi Lubuskiej panowali żużlowcy Stali Gorzów. Ich zdecydowana dominacja zakończyła się w ostatnią niedzielę. To zasługa m.in. bohatera 97. derbowego starcia, kapitana Stelmetu Falubazu Piotra Protasiewicza.

Zanim przejdziemy do fantastycznej jazdy „Protasa”, kilka zdań należy się Martinowi Vaculikowi. Słowak w dwóch ostatnich sezonach ścigał się w barwach Stali. Dziś zdobywa wiele punktów dla zielonogórskiego zespołu. Do Gorzowa jechał spokojny, choć jego transfer dostarczył wielu emocji, zimą spokojnie nie było. – Skupiam się na sobie, odcinam się od tego, co złego mówią o mnie inni. A jeśli ktoś ma potrzebę gwizdać lub krzyczeć, to niech to robi. Ja nikomu źle nie życzę, ani na nikogo się nie obrażam – mówił Martin Vaculik, który przed derbami za pośrednictwem mediów społecznościowych chyba jako jedyny zawodnik obu drużyn zasygnalizował, że do meczu podchodzi na luzie. I ten luz widać było też w jego jeździe. Nowy zawodnik Falubazu w świetnym stylu wygrał cztery wyścigi. Był na tyle szybki, że potrafił na dystansie wyprzedzić m.in. samego „króla” gorzowskiego toru Bartosza Zmarzlika.

- Bardzo lubię jeździć na gorzowskim torze, był on świetnie przygotowany, równy jak stół – mówił Martin Vaculik. – Mając szybki motocykl można było wyprzedzać, fajnie, że mi się to udawało. Niekiedy lepiej walczyć z pozycji goniącego niż ściganego. Ja byłem w takiej sytuacji. Cieszę się, że udało mi się wyprzedzić tak dobrych zawodników [Słowak w jednym z wyścigów skutecznie ścigał też Szymona Woźniaka – red.]. W naszej ekipie panował spokój, a spokój to zazwyczaj jest klucz do sukcesu. Szczególnie w rywalizacji z tak silnym rywalem. Każdy z nas zasłużył na brawa, bo wszyscy dołożyli cegiełkę do wygranej.

Ukłon w stronę kibiców
Z pewnością dużą i ciężką „cegłę” do zbudowania derbowego zwycięstwa Stelmetu Falubazu dołożył chyba najszczęśliwszy uczestnik meczu Piotr Protasiewicz. Zielonogórzanin fantastycznie odblokował się po wpadkach, które przytrafiły mu się w ostatnich meczach w Gorzowie. W dwóch poprzednich spotkaniach na „Jancarzu” zdobył w sumie trzy punkty. W poprzednim sezonie, który był dla „Protas” wybitnie nieudany, zawodnik po derbach w Gorzowie dostał jednak wspaniałe wsparcie od zielonogórskich kibiców. W tym roku doskonale im się odwdzięczył. Trzy punkty miał na koncie już po dwóch wyścigach. Później do swojego dorobku dorzucił jeszcze siedem, a jego osiągnięcie uzupełniły jeszcze trzy bonusy, co jest bardzo istotne, bo we wszystkich przypadkach Falubaz wygrywał podwójnie.

Po ostatnim swoim wyścigu Piotr Protasiewicz „pofrunął” na rękach kolegów z drużyny, a chwilę po tym przed kamerą FalubazTV z dumą prezentował umieszczoną na kevlarze klubową „Mychę”.
- Po bardzo słabym starcie w ubiegłym roku kibice bardzo mnie wspierali. Teraz odwdzięczyłem się im za to wsparcie. Do dziś jestem im bardzo wdzięczny. Kibice dali mi wtedy pozytywnego kopa do dalszej pracy – mówił Piotr Protasiewicz. - Wygrana w Gorzowie nie należy do naszych częstych osiągnięć, dlatego cieszymy się niezmiernie. Mimo pierwszego nieudanego dla mnie wyścigu, czułem się dobrze na motocyklu. Potrzebowałem tylko lekkiej korekty sprzętu. Później już nie przegrywałem. Ten mecz był potwierdzeniem tego, że jestem w niezłej formie.

Piotr Protasiewicz, uznany za derbowego bohatera Falubazu, sam skromnie przyznał, że… - Ojców tego sukcesu było ośmiu, a siedmiu jechało w meczu. Trzeba zauważyć jak genialnie ścigał się Martin Vaculik. Choć akurat ta noc będzie nasza, to wcale nie wpadamy w samozachwyt, bo każdy rywal jest bardzo mocny i nie jest wcale wykluczone, że gorzowianie nie odrobią start na naszym torze.

Tylko goście wyprzedzali
Stalowcy z pewnością nie będą mieli szans na udaną ripostę w lipcowym rewanżu na zielonogórskim torze, jeśli wciąż będą mieli tak „dziurawy” skład, a zawodnicy gorzowscy nie będą częściej kończyć wyścigów na pierwszym miejscu. W derbach wygrali tylko pięć razy, z czego dwa zwycięstwa to dzieło juniora Rafała Karczmarza. – Moich punktów zabrakło, zawiodłem i tyle – mówił Szymon Woźniak, który potrafił wygrać tylko z Michaelem Jepsenem Jansenem i juniorem Norbertem Krakowiakiem.

- Trudno zebrać myśli, stracone za dużo pozycji na dystansie, a zdecydowanie za mało wygraliśmy wyścigów – powiedział Stanisław Chomski, trener Truly.work Stali Gorzów. – Na początku meczu to nam szło lepiej, ale goście wyciągali wnioski, lepiej reagowali na zmieniający się tor i dobrze dostosowali sprzęt do nawierzchni. Wyścigi były niezłe, ale to goście wyprzedzali nas, a nie my ich.

OBEJRZYJ: Co mówił po derbach Piotr Protasiewicz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Żużlowe lubuskie derby. Dwie ciężkie cegły budowały sukces Stelmetu Falubazu Zielona Góra - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto