Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po katastrofie, czyli jak wygląda gorzowski sport

mr_hyde
mr_hyde
redakcja
Jest mi wstyd, kiedy oglądam lub śledzę wyniki gorzowskich drużyn ligowych. "Leją nas" kluby bez tradycji, nowo powstałe, czy inne malutkie ośrodki.

Mamy październik, a więc rozgrywki ligowe w pełni, jak radzą sobie gorzowscy zawodnicy i zawodniczki po dziewięciu miesiącach od "sławnego" ucięcia pieniędzy na sport? Pominę tu "jedyny słuszny zespół", który nie uczestniczy w rozgrywkach "jesienno-zimowo-wiosennych" oraz przedstawicieli dyscyplin indywidualnych, którzy są dotowani w dużej mierze centralnie.
Na początek koszykarki, które nadspodziewanie dobrze zaczęły sezon, ale główna w tym zasługa trenera i doświadczenia ligowego (ósma już edycja walki w ekstraklasie), jednak uczciwie trzeba powiedzieć, że zespół AZS PWSZ jest "za mocny" na drużyny z dołu tabeli, jak i "za słaby" na faworytów ligi. Do "ósemki" powinien się załapać bez problemu, potem runda playoff, w wypadku zajęcia miejsc 4-5 jeszcze można powalczyć "o coś". Zajęcie miejsc 6-8 to trafienie w ćwierćfinale na faworytów - Wisłę, Lotos czy Polkowice. A za ich plecami czają się coraz mocniejsze zespoły z Torunia, Leszna, Rybnika itd. Oczywiście o "czwórkę" zawsze można zawalczyć, kontraktując w styczniu podczas "okienka" jakieś dobre zawodniczki, tego zapewne dokona kilka czołowych zespołów, AZS PWSZ chyba raczej nie, bo z pieniędzmi krucho, jak słychać, także środek tabeli raczej zapewniony.
Piłkarze ręczni to temat na w ogóle osobną opowieść. Osobiście - po ostatnim "popisie" - szanse na to, że w przyszłym sezonie zespół ten pozostanie w I lidze, maleją coraz bardziej. Nie tylko pod względem sportowym (cztery porażki w tym ostatnia z nikomu nieznaną Pomezanią Malbork), ale i finansowo-organizacyjnym.
Sami działacze wspominali, że pieniędzy od drobnych sponsorów starczyło na przygotowania do sezonu i na zgłoszenie nowych zawodników. Jakieś "drobne" od miasta i może uda się dograć do końca rundy. A co dalej? Ile można grać w Deszcznie. Przecież hala SP 20 nie zostanie wyremontowana ze znanych przyczyn ("miasto nie ma pieniędzy"), a to oznacza niemal zerowe wpływy z biletów, nie mówiąc o tym, że który sponsor zainteresuje się drużyną grającą "nie wiadomo gdzie" i na dodatek "dla nikogo".
Tak więc powtórka z lat 1992-94 i 2000-02 i upadek gorzowskiej piłki ręcznej do poziomu "amatorskiego" to kwestia czasu. Zresztą jak się patrzy na skład, to sami niemal studenci, uczniowie, paru niemalże "oldbojów", którzy łączą sport z pracą zawodową i jest jak jest, czyli jak być musi.
Działacze siatkarzy próbowali "zaszaleć" promocyjnie, ale strzelili sobie chyba w stopę. Reklamowanie się na stadionie Stali i liczenie z tego tytułu na "setki kibiców" jest nieznajomością tematu kibicowskiego i nie tylko. Przecież bywalec Grand Prix czy Ekstraligi Żużlowej, to często koneser piłki w wydaniu "Ligi Mistrzów", a siatkówki w wydaniu "Ligi Światowej" i "kadry". Na "biedną I ligę siatkarską" on nie przyjdzie, a jak już, to po pierwszym meczu stwierdzi, że to nie to, nie ten poziom.
Nie przyjdą też ze względów, o których wspomniałem powyżej zatwardziali kibice Stilonu, tak obecni, jak i ci pamiętający lata sukcesów. Zatem mamy 89 widzów na meczu memoriałowym, 300 na lidze przy darmowych biletach i zapewne 100-200 widzów w kolejnych spotkaniach. Utrzymać za to drużynę niezwykle ciężko, pewnie gdyby nazywała się Stilon, byłoby tam 500 kibiców minimum na każdym meczu. Ale menedżerka próbuje sprzedać "produkt siatkarski", gdy ma w mieście pod ręką wielu sympatyków siatkówki, ale siatkówki, a nie "produktu".
Inna sprawa, że nawet wygranie ligi awansu nie da, gdyż liga została de facto zamknięta, masz kilka mln zł budżetu i halę, to grasz. Nie - to siedź dalej "w poczekalni". W Gorzowie nie ma ani hali, ani pieniędzy, więc gra dla gry.
Koszykarze awansowali na trzeci szczebel i chwała im za to. Jest to miejsce do nauki, i niech chłopaki się ogrywają. Ale patrząc na zdjęcia z meczów - hala I LO, "łyse trybuny" człowiek widzi oczami wyobraźni niemal "ligę szkolną".
Tenisiści, etatowi medaliści zaczęli sezon fatalnie. Spore straty już na początku rozgrywek plus kontuzja czołowego gracza mogą wybić z głowy marzenia o dobrym miejscu (nawet nie medalu). Kobiety grają dla gry. Już dziś wiadomo, że 18 meczów zakończy się 18 porażkami. Ryszard Kulczycki chodzi, błaga, roznosi ulotki, chwała Mu za to, on przez lata walczy nie tyle o pierwszą drużynę, ale o to, żeby młodzież zamiast pić czy ćpać, bawiła się w "świetlicową" grę przy zielonym stole. Tyle że dla większości młodzieży granie, sport (który uczy wygrywać, przegrywać, a więc uczy życia), treningi, męka, zajęty czas, to "obciach". Nie będzie wtedy czasu na alkohol, narkotyki, imprezy. Widocznie tym, którzy chcą "zdewastować" sport to pasuje.
Piłkarki nożne jako spadkowicz z ekstraligi nie powalczą o awans, ale o utrzymanie przed ewentualnym pierwszym w historii spadkiem do III ligi.
Z kolei temat gorzowskich piłkarzy to sprawa na inne opowiadanie, gra typowa "zbieranina", która przegrywa z takimi tuzami jak Lubno, Stare Kurowo, czy Karnin, i jest mi po prostu wstyd.
Inna sprawa, że przy całej polityce miasta, które ma gdzieś gorzowski sport, sami działacze niektórych klubów sami sobie czasem kopią dołki pod nogami.
Przez kilka miesięcy nie było żadnego newsa na stronie internetowej na stronie AZS PWSZ. Profesjonalny - wydawałoby się - klub powinien przynajmniej na to mieć czas i pieniądze - dziś to podstawa.
Strona internetowa piłkarzy ręcznych zniknęła. Gdybym był potencjalnym sponsorem, wielbicielem szczypiorniaka, wpisuję w Google GSPR Gorzów i co widzę? Nic.
Inna sprawa to plakaty meczowe, zamiast nakleić na mieście "krzykliwy" plakat mecz piłki ręcznej GSPR Gorzów - Pogoń Szczecin, widziałem zapowiedź meczu z "Gaz System" Szczecin. Do tego plakat był w tonacji bladoniebiesko-białej. Kto się mocno interesuje, to wie, że mecz taki i taki będzie. Ale mniej zorientowany kibic mógł pomyśleć, że to plakat sprzed dwóch lat, który już wyblakł po opadach deszczu.
Siatkarze obchodzili 60-lecie. Była to okazja do dużej "pompy", prawdziwej promocji, wystawy zdjęć, pikników itd. Nie było żadnej wystawy, żadnego skonsolidowania byłych i obecnych zawodników i kibiców, był za to piknik... w Deszcznie z kurczakiem w tle. Zapewne tą drogą pozyskano dziesiątki kibiców i sponsorów.
Na koniec optymistycznie. Klubem, który poszedł w górę, są szachiści Stilonu. Nie tak dawno awansowali do ekstraligi, a wczoraj zdobyli po 12 latach brązowy medal MP.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Krajobraz po katastrofie, czyli jak wygląda gorzowski sport - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lubuskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto