Ustawa przywraca poprzednie zasady (sprzed dwóch lat) opodatkowania wiatraków. A to oznacza, że gminy mają nie lada problem. Nowe przepisy mówią o zwrocie „nadwyżki”, licząc od początku 2018 r. W dużym skrócie: gminy muszą zwrócić farmom wiatrowym grube miliony!
- W trakcie trwania roku budżetowego, gdzie wszystko jest w dużym rozpędzie, wszystko jest zaplanowane, nagle zabiera się olbrzymią kwotę z podatków bieżących - denerwuje się burmistrz Słubic Tomasz Ciszewicz. Gmina musi zwrócić około 2 mln zł.
- Nie mamy z czego zbilansować, nie mamy z czego wziąć tak dużych kwot. To nie jest w porządku ze strony państwa w stosunku do samorządów - dodaje burmistrz.
Podatek za wszystko
Z czego wynikają kłopoty gmin? Dokładnie chodzi o podatek od nieruchomości. Przed dwoma laty elektrownie wiatrowe płaciły podatek od budowli. Budowla był rozumiana jako fundament i wieża. Cała reszta była traktowana jako urządzenia, od których podatku się nie płaci. Zmiana sprzed dwóch lat spowodowała, że farmy wiatrowe zaczęły płacić podatek od całego wiatraka, a to obciążało je trzykrotnie.
Powiedzmy, że Kowalski płacił podatek od domu, ale nie od tego, co w nim miał i co miał na podwórku. Tylko za budynek. Firmy od dwóch lat płaciły za wszystko: za budowlę, za fundament, za wszystkie urządzenia mieszczące się w wiatraku.
W styczniu elektrownie wiatrowe składały deklaracje podatkowe na obecnych wówczas zasadach, czyli od wszystkich wartości.
Gminy uwzględniły pieniądze w budżetach, a teraz ustawodawca zmienił przepisy i trzeba oddać miliony.
Wiele gmin nie chce się z tym pogodzić. Zamierza szukać rozwiązań, które uchronią je przed zwrotem pobranej „nadwyżki”.
Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego wydało stanowisko, w którym negatywnie ocenia nowelizację ustawy.
„Wprowadzenie takiej zmiany z mocą wsteczną należy uznać za rozwiązanie niezrozumiałe i godzące bezpośrednio w interesy samorządów” - czytamy w piśmie do rządu.
Na północy województwa pieniądze muszą zwrócić dwie gminy: Słubice (2 mln zł - 19 wiatraków w Golicach) i Rzepin (4 mln zł za 29 wiatraków w Lubiechni Wielkiej).
Wiatraki mają także Strzelce Krajeńskie, ale dwa lata temu przewidziały, że ustawa może się zmienić. - Ustawa była bardzo kontrowersyjna. Postawiliśmy na bezpieczeństwo i kiedy weszło, że firma ma płacić nam więcej podatku, my postanowiliśmy pozostać na starych zasadach - mówi Adam Skrocki, skarbnik urzędu miejskiego.
Firma Starke, która ma wiatraki w Lubiechni, jeszcze nie zwróciła się do gminy o zwrot nadpłaconego podatku. Co więcej, od firmy nadal wpływają pieniądze na zasadach obowiązujących przez ostatnie dwa lata, a gmina wykorzystuje fundusze na inwestycje.
- Mam nadzieję, że jak firma zażąda zwrotu, rząd to zrekompensuje. Jeśli nie, napiszemy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Nie widzę innej opcji - mówi burmistrz Sławomir Dudzis. - Byłem już w Warszawie. Póki co czekamy, zobaczymy, co dalej - mówi.
Gminy jeszcze nie wiedzą, w jakiej formie firmy wiatrakowe będą żądały zwrotu nadpłaconych pieniędzy.
Istnieje parę wariantów, m.in. zwrot jednorazowo całości, co byłoby najgorszą opcją. W grę wchodzi też zwrot w ratach albo - chyba najlepsza opcja dla gmin - farmy wiatrowe nie będą płaciły podatku w przyszłym roku, dopóki nie odliczą sobie pieniędzy, które gminy są im dłużne.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?